lubię bawić się tym wszystkim co nie jest wizerunkiem sensu stricte, ale także nastrojem, chwilą, skojarzeniami. Portret w szybko zapadającym, grudniowym mroku, rozświetlanym jedynie sztucznymi słońcami i gwiazdami jest bawiącym mnie wyzwaniem.
jak zwykle nie mogłam się zdecydować na wersję końcową. W rezultacie wygrała w moich oczach ta powyżej. Ale kto wie czy to się jeszcze nie zmieni :-)
To prezent pod choinkę dla mojego syna. Ponieważ jak wiadomo młodzi ludzie mają kompletnie różne gusta od swoich rodziców, nie mam pojęcia czy mu się spodoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz